Leży ciało niczym kłoda
nie przeżyło wieku ćwierć
postać była jeszcze młoda
a już przyszła po nią śmierć
śmierć ta była nader sroga
lecz za wczesna jeszcze pora
by przywitać w niebie boga
na świat wróci jako zmora
oprócz tych matczynych jęków
które cisną łzy do oczu
nie słyszeli innych dźwięków
ci co stali na uboczu
trumnę z ciałem bracia nieśli
pogrążeni wszyscy w smutku
śmierć kamrata z trudem znieśli
nieśli go tam powolutku
ojciec trzymał się za głowę
gdy składali ciało w grobie
ksiądz wygłosił krotką mowę
pogrążony klan w żałobie
postać w grobie już spoczywa
bo zmęczyło go już życie
kołdra z kwiatów go okrywa
tam się czuje znakomicie