06.06.04.

Stał bezwładnie obserwując ciało
które bez ruchu na linie wisiało
miał nadzieje ze go myli wzrok
słoneczny dzień się zmienił w mrok,

trzymał jego drętwa dłoń
ciało wytwarzało dziwną woń
całą noc nad trumną siedział
błagał GO by coś powiedział,

dotykał ostrożnie zranioną trokiem szyje
sprawdzał nie wierząc że serce nie bije
całą noc do niego czule gadał
ale ten mu nic nie odpowiadał,

dusza odeszła w dalekie zaświaty
nagrobek okryty przez świeże kwiaty
choć mijają długie lata
nie zapomniał swego brata…